piątek, 30 kwietnia 2010

Invincible Iron Man - Extremis

Warren Ellis jest uznanym komiksiarzem. Nie czytałem zbyt wielu jego dzieł, ale Transmetropolitan mi wybitnie utkwił w pamięci, a Planetary bardzo mile wspominam.
Jego wersja Iron Mana niestety mnie nie urzekła.

Zarys fabuły wygląda tak: Tony Stark od dłuższego czasu przesiaduje w swoim garażu, nie ma kontaktu z światem zewnętrznym, i nie może patrzeć na siebie w lustrze. Na dobre wyciąga go stamtąd dopiero stara przyjaciółka, pracująca obecnie w niezależnym ośrodku badawczym, informując go że skradziono projekt Extremis. W tym samym czasie, jeden z terrorytów poddaje się jego działaniu, przez co zyskuje nadnaturalne moce. I to koniec pierwszego zeszytu. Fabuła nie jest zbyt skomplikowana. Później nasz bohater wychodzi z ukrycia, rozeznaje się w sytuacji, dostaje bęcki od głównego złego, ledwo odratowany idzie się odegrać, i tym razem bez większego problemu wygrywa. Jak zwykle w takich historiach nikt nie jest jednoznacznie dobry lub zły i każdy ma swoje motywy. Poprzednio opisywany Ultimate Iron Man miał o wiele ciekawszą fabułę. Jest za to jeden moment który mi utkwił w pamięci, scena gdy nasz główny antagonista spotkał na poboczu dziewczynę która opuściła swoje rodzinne miasto. Wywiązała się między nimi dość ciekawa rozmowa.

Adi Granov odpowiedzialny za warstwę graficzną dobrze wywiązał się z swojego zadania, chociaż rysunki wydają się troche zbyt sterylne i mało dynamiczne. To do czego mogę się doczepić to niezniszczalne ubrania. nasz badass dostał z taserów (czy jak to sie zwie) kilka niezłych serii, został potraktowany bombami, ale kurtka została nienaruszona.

Niestety Warren się nie popisał. Komiks to typowe czytadło na raz, i tyle, nic więcej napisać jakoś nie mogę. Nie jest zły, ale ponad przeciętność się nie wybije.

czwartek, 29 kwietnia 2010

Ultimate Iron Man I i II

Od pewnego czasu jestem zainteresowany postacią Iron Mana, przez co staram się czytać wszystko co mi wpadnie w ręce związanego z tą postacią. Jako że moje środki są dość mocno ograniczone (pozdrawiam cały UAM), nie było tego zbyt wiele.
Opis drugiego MegaMarvela z 1998r. sobie daruje, gdyż jest to niesamowicie kiepski komiks, "Invincible Iron Man - Extremis" od Ellisa opiszę za kilka dni, a teraz się skupie na Ultimate IronMan I i II.
Zarówno na część pierwszą, jak i drugą składa się po 5 zeszytów do których scenariusz pisał Orson Scott Card. Autor w kręgach fantastyki podobno bardzo uznany, chociaz szczerze mówiąc to pierwszy raz o nim słysze.
Pierwsza część przedstawia dzieciństwo Tonego, i proces tworzenia pierwszych modeli zbroi. Ta którą znamy pojawia się dopiero pod sam koniec, i to dosłownie na kilka kadrów. Podejście do źródeł postaci jest ciekawe i oryginalne. Ogólną całość niszczą jednak dwie sceny, w piwnicy szkoły, i na dachu Stark Tower. Szczerze wątpie żeby jakikolwiek uczeń by chciał wrzucić kolegę z klasy do pieca, nawet pomimo niechęci jaką się mogli darzyć, albo wmówić dwóm nastoletnim geniuszom że dookoła Stark Tower jest nieważkość, i spowodować że sami skoczą kilkadziesiąt pięter w dół.
Druga część zaczyna się kilka minut po zakończeniu pierwszej serii. Klimat historii się zmienia. Nasi bohaterowie walczą z terrorystami, i organizacjami które chcą przejąć zbroje dla swoich celów. Poza nieustannymi spiskami ta część nie oferuje zbyt wiele, jednak mimo to czyta się z zaciekawieniem. Niestety, podobnie jak poprzednio, jest pewna scena, która i tutaj psuje ogólny efekt. Tony i Rhody lecą przetestować swoje nowe zbroje do obozu terrorystów, zabijają kilkudziesięciu ludzi, po czym jakgdyby nigdy nic się nie stało wracają do domu. Latające przez obie części kończyny Tonego pominę tutaj, ponieważ one są usprawiedliwione fabularnie.
Jeżeli chodzi o rysunki to prawie całą pierwszą serię rysował Andy Kubert, prezentując swój normalny poziom. Drugą serię zilustrował Pasqual Ferry, któremu w 5 zeszycie pomógł Leonardo Manco. I o ile dzieło Ferrego bardzo mi się podoba, to Manco wyraźnie obniżył poziom warstwy graficznej komiksu.
Pomimo dość negatywnego wydźwięku mojej recenzji, komiks czyta się nieźle. Nie jest to nic wybitnego, ale jako czytadło sprawdza się znakomicie :)